D.Lilith - 2012-04-12 09:26:52

Wyselekcjonowane z wątku "Najgorsze postacie anime, jakie wasze oczy widziały"
Pozdrawiam :)
Lilith.D



Przyznaję, absolutnie nie jestem w stanie zrozumieć zachowania Lighta. Jak już pisałam: nie znoszę tych słodkich chłopców którzy w pewnym momencie zatracili samego siebie i oszaleli. Jeżeli chodzi o rozwój fabularny tej postaci to przypomina mi ona... Sasuke. Grzeczny chłopiec zmienia się wewnętrznie w oszalałego potwora. Z tym, że dla Sasuke jest jeszcze jakiś ratunek, a Light do samego końca nie rozumiał, że jest tylko narzędziem. Zabawką w rękach Shinigami, której on pozbył się gdy tylko przestała być użyteczna. Biedny Light myślał, że będzie bogiem... Jego ostatnie chwile pięknie nam pokazały że jest tylko wrakiem człowieka. To był przykład chwiejnego emocjonalnie gościa, który w wyniku sugestii najzwyczajniej na świecie oszalał i przestał nad sobą panować.
Tu nie chodzi nawet o rozumienie postaci. Po prostu nie lubię tych którzy pod wpływem jakichś wydarzeń, podszeptów i innych takich zmieniają się o 180%.  Początkowo nawet bardzo go lubiłam...

Na przykład inna postać której nie lubię: Ultear z Fairy Tail. W swoim żywocie dwa razy przechodziła przemianę i w żaden sposób nie jestem w stanie zrozumieć dlaczego. To znaczy zostało nam to wytłumaczone, ale nie mogę oprzeć się wrażeniu że na siłę. Przede wszystkim kiedy postać przechodzi przemianę, to może zmienić się jej sposób patrzenia na świat ale na bogów... nie charakter. Jak ktoś jest samolubną zołzą, to pozostanie nią nawet kiedy przestanie zabijać. Takie postacie są ciekawsze.

O i jeszcze. Nie cierpię postaci które są złe bo mają jakiś powód. Skrzywdzili mnie w dzieciństwie... To teraz będę się mścił bo mszczenie się jest takie fajne. I trudno, najwyżej zabiję setki niewinnych ludzi, ale co mi tam...  A jak już się zemszczę, albo spotkam kogoś kto mi udowodni że zabijanie jest złe, to stanę się przykładnym obywatelem!

To tyle ogólników.

Nami - 2012-04-12 14:18:44

Nigdy by mi nie przyszło do głowy porównywać Sasuke to Raito o.O
No szczerze, Sasuke może był jakimś tam geniuszem, ale i tak wydawał się dość głupi, sama nie wiem czemu.
Na dodatek Uchiha jest dziecinny, zgrywa nie wiadomo kogo, na wszystkich patrzy z góry, ale i tak zachowuje się jak dziecko xD
Już bardziej nie trawię Lawlieta, lubię go, ale zawsze był taki monotonny według mnie xD

D.Lilith - 2012-04-12 16:48:43

Sasuke nie wydawał ci się głupi. Sasuke JEST głupi :D Przerażająco tępy i nic nie można mu wytłumaczyć jak już sobie coś do głowy wbije :)
Lawliet... Hmmm... To co mi się podobało, to właśnie to że zachował zdrową psychikę. Bądź co bądź też często ryzykował życiem ludzi, nie tylko morderców, ale też tych "swoich", miał władzę jak mało kto, a w przeciwieństwie do Lighta nie popadł w samouwielbienie. Jest dla mnie jakoś bardziej lekkostrawny :D No i przynajmniej był zabawny :)
Ulubioną postacią z DN zawsze będzie dla mnie Ryuk, który na ten cały cyrk patrzy z góry i nie potrafi uwierzyć jacy Ci ludzie są głupi.

Nami - 2012-04-12 19:59:56

Oczywiście, że Ryuk i jego słabość do jabłuszek, to było takie rozczulające, no ale, w anime był świetnie pokazany, bo łatwiej było, ale w filmach zbyt komputerowy, wiem, że ciężko zrobić coś takiego, no ale kurczę, Japonia ma technologię itp, mogli się wysilić xD

Zoro - 2012-04-12 23:11:36

Mnie również Light bardziej się spodobał, mimo, że nie mam nic do zarzucenia Lawlietowi i nadal ubolewam nad tą wielką stratą :) Jednak Light miał to coś... oglądanie jego kolejnych kroków do uczynienia z siebie boga było samą przyjemnością... był zły i był w tym genialny :)

Mikkan - 2012-04-13 00:07:05

Mnie tam Raito irytował swoją dwulicowością. Jeśli chce być zły niech się zdeklaruje i będzie zły, albo przestanie mydlić oczy i manipulować bądź wykorzystywać ludzi, którzy w jakiś sposób powierzają mu swoje zaufanie. Nie cierpiałam, kiedy nagle stawał się wielce niewinny i mówił tym przymilającym się, czułym głosem. Choć, podczas obmyślania planów i strategii, knucia, śmiania się złowieszczo i tym podobnych, to byłam w stanie go całkiem polubić, mimo że ciągle zawzięcie kibicowałam Lawlietowi. Pan Lawliet zaś to dziwna historia. Chciano zrobić z niego takiego oryginalnego bohatera. Indywidualną jednostkę o usposobieniu, które nie jednego zaintryguje, a ostatecznie zabrakło mu czegoś. Nie wiem czego. Lubiłam go za wygląd, za beznamiętny głos, podkrążone oczy, momentami dziwne zachowanie, upartość, chęć zwycięstwa i poświęcenie się, podjęcie ryzyka, żeby tylko dopiąć swego, a nawet czasem zdarzające się surowe metody działania. Bo on od pewnego momentu, poniekąd w dupie miał ten cały kraj, umierających ludzi, ale chęć pokonania Kiry po prostu nim zawładnęła, choć nie odebrała zdrowego rozsądku. Tak myślę ^ ^" Taka moja nadinterpretacja.

Nami - 2012-04-13 16:20:34

Na moje właśnie, to że umiał tak grać, manipulować czyniło go złym totalnie xD Takie czarnego charakteru nigdzie indziej nie ma. Zauważyłam, że zazwyczaj ludzie kibicują Lawlietowi, bo taki mądry, dobry i jeszcze SPOILER umiera xD No dobra mi też było go szkoda, ale jego smierć to cała kwintesencja tego anime, nudne jest, gdy ciągle dobro wygrywa w 100% bez ofiar. Czemu wszystko musi mieć happy end?

Mikkan napisał:

Lubiłam go za wygląd, za beznamiętny głos, podkrążone oczy, momentami dziwne zachowanie, upartość, chęć zwycięstwa i poświęcenie się, podjęcie ryzyka, żeby tylko dopiąć swego, a nawet czasem zdarzające się surowe metody działania.

Właśnie dla mnie, mimo, że go lubiałam, L nie wydawał się taki oryginalny jaki powienien być, lub jakie plany względem niego były. No ale każdy lubi co innego, ja doceniam Kirę jako genialny czarny charakter, a nie za to jakim czubkiem był xD


PS: Pani Administratorko, zauważyłam, że temat zszedł już tylko na Kirę i L, to czemu by nie włożyć pare postów w nowy odrębny temat, bo zacznie się tu robić wielka bitwa, który bohater ciekawszy xD A przeciez można dać to ładnie w nowy wątek. ^^ I pewnie więcej tam by się dyskutowało. xD

Mikkan - 2012-04-14 17:18:25

Ale z drugiej strony Lawliet taki święty też wcale nie był. Odnosiłam wrażenie, że ma w sobie mniej współczucia i empatii od samego Raita. Już olewał tych umierających ludzi, ale śledztwo była dla niego, jak gra czy jakieś tam wyzwanie. Zdawał sobie sprawę, że trzeba powstrzymać Kirę ze względów moralnych, choć sam wewnętrznie chciał po prostu z nim wygrać i udowodnić, że jest lepszy. To był taki samolub. Powiedziałabym nawet, że całkiem podobny do samego Raita z taką różnicą, że tłumił emocje, był bardziej obojętny wobec rzeczy/osób niezwiązanych z nim i miał inne poglądy (chyba) względem zabijania ludzi, stanowiących zagrożenie dla społeczeństwa. Grupa śledcza często była zaskoczona jego metodami lub im się sprzeciwiała. Gdyby nie oni pewnie szybciej złapałby Kire, choć zatrząsłby niebem i ziemią xD Poza tym przez chwilkę było widać jego przybicie, kiedy myślał, że się myli względem tego, że Raito jest Kirą. Ciągle mówił o tych 5% czy ile ich tam było, ale postawił na to wszystko i tylko zbierał dowody. Dlatego, kiedy "puzzle" do siebie nie pasowały, poczuł się jak ostatni przegraniec i to byłoby już koniec tego śledztwa. Tylko dlatego, że przegrał, czyli dalsza pomoc ludziom już się schowała za górami i lasami.

SPOILER: Ale śmierć L. osobiście uważam za... delikatnie żałosną. Najpierw Lawliet wyciera nogi Kiry, a zaraz umiera. WTF.

P.S. Popieram Kahlan. Trochę dużo nazbierało się spamu w tym temacie, a można to przecież przenieść i uporządkować, żeby było czytelniej i poprawniej ^ ^"

Zoro - 2012-04-14 20:01:22

SPOILER Ja również się zgadzam z tym, że i tak za łatwo zginął Lawliet i troszkę nudno. owszem Kira dużo zrobił, by odkryć kim jest naprawdę, ale i tak to nie zmienia faktu, że jego śmierć była "spokojna". Tak znikąd po prostu umarł po wpisaniu do notatnika, myślałem, że inaczej co wyjdzie. Ale można stwierdzić śmiało, nie za bardzo mnie to wzruszyło, sama chwila śmierci, dopiero potem zrobiło mi się żal L, pusto było bez niego.

Mikkan masz rację, co do tego współczucia, Light i L mieli inne cele, a i tak oboje byli zdolni poświęcić wszystko by znaleźć i powstrzymać siebie nawzajem. Więc mimo innego motywu, grali w tą samą grę.

mikashima - 2012-04-15 13:56:12

Mikkan napisał:

Mnie tam Raito irytował swoją dwulicowością. Jeśli chce być zły niech się zdeklaruje i będzie zły, albo przestanie mydlić oczy i manipulować bądź wykorzystywać ludzi, którzy w jakiś sposób powierzają mu swoje zaufanie. Nie cierpiałam, kiedy nagle stawał się wielce niewinny i mówił tym przymilającym się, czułym głosem.

Ale chyba właśnie to jest najgorszą cechą u złych ludzi. Zwykle ci co są źli z zewnątrz, wewnątrz stają się bardziej wrażliwsi. Właśnie ta dwulicowość i udawanie niewiniątka samo w sobie jest czymś obrzydliwym. No ale nie lubię go - fakt, jednak jako postać jest świetny. Naprawdę świetny. Jedyny moment który rozwalił mnie doszczętnie to kupowanie mini tv i wkładanie go do paczki chipsów a potem do kosza... To było idiotyczne, ale cóż.

Natomiast Lawliet... to już inna bajka. Jak ktoś też napisał wcześniej, sam dostał obsesji na punkcie tej sprawy ale - Zajmował się TYLKO takimi sprawami... więc chyba dobrze, że chciał znaleźć i wygrać z Kirą. No ale bądź co bądź kwestia gustu. Ja L byłam zachwycona od pierwszego momentu... jednak nie do ostatniego. Scena z ręcznikiem była żałosna.

Nami - 2012-04-15 14:13:53

Mnie za to zaczyna irytować to "podniecanie" L za przeproszeniem. Bo on ma taki super wygląd, taki prosty i jest genialny, nie irytuje jak Kira. A weźcie sobie postawcie obok siebie Raito i Mise Mise, ta kobieta to irytuje samą swoją obecnością, tym jak lata za Kirą i w ogóle.
No ale wracając do sprawy Raito i L, powiem szczerze, dla mnie oboje mieli plusy i minusy, ale idealnie pasowali do tego anime tacy, jacy byli, pewnie nie jedna osoba by zmieniła ich, ale po co idealizować człowieka. Nudne to by było, a i anime straciłoby swój poziom. Kira dwulicowy? na moje nie. Nieźle zagrał to, co musiał. Czy on udawał niewiniątko? nie wiem w którym momencie, mówił rzeczy typu: nie to nie ja itp? :P
Po prostu robił co musiał. Jak to się mówi miał przykrywkę coś jak superman. Za dnia Clark kent dziennikarz, a normalnie super bohater, a Raito, za dnia dobry uczeń, a kiedy nikt nie patrzy Kira z Notatnikiem śmierci. Więc na moje wszystko elegancko rozegrał. Ale oklaski należą się też Lawlietowi za jego upór, mimo, że ludzie ginęli, że czasem tracił trop, to i tak do końca go szukał.

mikashima - 2012-04-15 14:20:12

Chyba właśnie dlatego anime jest dobre, bo wzbudza w nas emocje i postacie wzbudzają w nas emocje. Nie ważne czy pozytywne czy negatywne, ale chyba o to chodzi, aby odbiorcy mózg działał. Bo seria na pewno wymaga chociaż delikatnej pracy szarych komórek...

Mikkan - 2012-04-15 14:52:53

mikashima napisał:

Mikkan napisał:

Mnie tam Raito irytował swoją dwulicowością. Jeśli chce być zły niech się zdeklaruje i będzie zły, albo przestanie mydlić oczy i manipulować bądź wykorzystywać ludzi, którzy w jakiś sposób powierzają mu swoje zaufanie. Nie cierpiałam, kiedy nagle stawał się wielce niewinny i mówił tym przymilającym się, czułym głosem.

Ale chyba właśnie to jest najgorszą cechą u złych ludzi. Zwykle ci co są źli z zewnątrz, wewnątrz stają się bardziej wrażliwsi. Właśnie ta dwulicowość i udawanie niewiniątka samo w sobie jest czymś obrzydliwym.

Ja wiem! ^ ^ Zdaję sobie z tego sprawę, ale po prostu nie lubię tego typu bohaterów i właśnie to miałam tam na myśli. Ci którzy zachowują się odrażająco miło, a tak naprawdę wbijają Ci nieświadomie nóż w plecy są naprawdę obrzydliwi. To tak, jakbyś się uśmiechała i Raito by się uśmiechał, ale jednocześnie wydrapałby Ci dziurę w brzuchu i wyciągał pomalutku wnętrzności, rozrzucając je wokół was, choć w najlepsze wmawiałby Ci, że wszystko jest w porządku i cudownie O.o

Kahlan napisał:

Mnie za to zaczyna irytować to "podniecanie" L za przeproszeniem.

Mnie również. Sama bardzo go lubię, ale nie cierpię jego fanek, które bez zastanowienia mu kibicują i poszłyby za nim w ogień. Stanowczo zbyt dużo osób go za bardzo wielbi. Niepokojące ^^

Kahlan napisał:

Kira dwulicowy? na moje nie. Nieźle zagrał to, co musiał. Czy on udawał niewiniątko? nie wiem w którym momencie, mówił rzeczy typu: nie to nie ja itp?
Po prostu robił co musiał. Jak to się mówi miał przykrywkę coś jak superman. Za dnia Clark kent dziennikarz, a normalnie super bohater, a Raito, za dnia dobry uczeń, a kiedy nikt nie patrzy Kira z Notatnikiem śmierci.

Teoretycznie masz rację, chociaż Raito nie raz udowadniał, że nie jest Kirą. Ojciec mu wierzył z całego serca. Grupa śledcza również stała po jego stronie. Kompletnie zamydlił im oczy. Wykorzystał zaufanie, które mu dano, nie odczuwając chociażby najmniejszych wyrzutów sumienia. Dla mnie to jest dwulicowe i podłe. Faktem jest, że nikomu nie mógł powiedzieć, bo jak? Od razu wypaplano by i to stanowiłoby jego nędzny koniec. A to, że sam pomagał w złapaniu Kiry? Kurde, już nie pamiętam jak to było. Lawliet go chyba nie zmusił. Na początku sam się zdeklarował do tego, ale ojciec mu nie pozwolił. Dopiero potem za pozwoleniem, poproszeniem, propozycją L'a się zgodził.
Porównanie do supermana również takie sobie ^ ^ Ponieważ Clark miał ideały, w które wierzył zarówno jako normalny człowiek i superman. Był dobrym bohaterem bez względu na porę dnia czy nocy. Raito zaś różnił się diametralnie, jeśli tak porównać jego obraz w szkole, a podczas obmyślania intryg, aby tylko nie został złapany. Miał po prostu maskę. Drugie ja. Coś na kształt rozdwojenia jaźni.

Nami - 2012-04-15 18:48:38

No tak, ale jakby nie miał tych dwóch tożsamości, to anime skończyło by się po odcinku tekstem Raito: Hej jestem Kira i was pozabijam xD Może i niektórzy twierdzą, że to dwulicowość, ale jakby taki nie był, to L łatwiej by wszystko rozgryzł, prawda? czarny charakter musi być naprawdę czarny, a z tym wiążą się najgorsze cechy człowieka.
Ja pamiętam z anime tyle, że on w pewnym momencie zakopał notatnik, czy jakoś tak i stracił wspomnienia o tym, że jest Kirą i wtedy bardzo chętnie współpracował z L, bardzo mi się ten moment podobał. Light jakby był inną osobą.

Mikkan - 2012-04-15 19:38:09

Kiedy ja wszystko rozumiem i nie chce zmieniać Raita. Naprawdę O.o Po prostu go za to nie lubię i był dwulicowy. Anime mi się podoba takie jakie jest. Nie chce w tym momencie wytykać jego wad czy wszelkich źle poprowadzonych wątków, nie takie były moje cele. Bawiłam się w marnego psychologa i chciałam się podzielić niektórymi uwagami.

Właściwie to może źle sprecyzowałam o co mi chodzi xD Ja całkiem lubiłam Raita złego. Nie przepadam za jego miłą stroną, bo wydaje mi się... sztucznie i zbyt miły. Za bardzo przejmujący. Nawet jego głos się zmienia na zbyt sympatyczny O.o

Mi się właśnie nie podobały odcinki, kiedy Raito nieświadomy tego, że jest Kirą, pomagał Lawlietowi. Zabrakło mi jego głębszego udziału i plątaniny w tym całym śledztwie. Miał wtedy za mały udział. I był zbyt miły! (wiem, że jestem czepliwa xD)

Nami - 2012-04-15 20:05:57

Nie no rozumie, bo na początku też byłam przyzwyczajona do tego złego Lighta, a tu nagle pomaga Lawlietowi i jakby byli najlepszymi kolegami, zresztą ciekawi mnie inna sprawa. Czy oni się przyjaźnili? czy to co było można nazwać przyjaźnią, bo są tego różne definicje, czy może była to kolejna gra Lighta, by zdobyć zaufanie L? No z drugiej strony można powiedzieć, że się szanowali, ale czy to nie wiąże się z jakąś głębszą więzią między nimi? ^^

Mikkan - 2012-04-17 15:28:48

Całkiem dobre pytanie i prawdę mówiąc... Nie do końca wiem, co o tym myśleć.

Uważam, że między nimi nie było przyjaźni. Odnoszę wrażenie, że nie czuli do siebie zbyt wiele sympatii, chociaż gdyby spotkali się w innych okolicznościach... Nie. W to też wątpię. Ich charaktery nie pozwoliłyby na jakieś głębszą znajomość między sobą.

Raito miał do Lawlieta dość negatywny stosunek. Oczywiście grał dobrego i pomocnego chłopca, ale pomimo że L. dostarczał mu wiele rozrywki, to zarazem go denerwował. To była jedyna przeszkoda przed Kirą do zostania bogiem. I ta przeszkoda go zniszczyła. Poza tym odnosiłam wrażenie, że nie tylko charakter detektywa irytował Raita. Nie lubił jego metod, niepokojącego pociągu do słodyczy, sposobu siedzenia czy dziwnego zachowania. No bo... z jednej strony był porządny, grzeczny, umiejący zachować się i opanowany Raito. A z drugiej leniwy, nieogarnięty, niezrozumiany, mający wszystko w dupie, dziwny Lawliet. Dość sporo kontrastów. Co prawda nie raz obaj rozmawiali o swojej "przyjaźni", ale myślę, że to był kolejny etap ich gry. Co więcej, to L. głównie wychodził z inicjatywą ich bliskich kontaktów. Wydawał się całkiem wiarygodny, ale mam nieodparte wrażenie, że od samego początku podejrzewał Raita o bycia Kirą, a że nie należał do zbyt otwartych... chyba nie nazwałby mianem jedynego przyjaciela, taką osobę? A może właśnie dlatego nazwał go swoim przyjacielem, bo wróżył mu bliski koniec? Może to tak naprawdę była gra, mająca na celu uzmysłowienie mu "już po tobie". No nie wiem... Tak sobie gdybam i wymyślałam rozwiązania właśnie xD

Nami - 2012-04-18 19:02:54

Mikkan napisał:

Całkiem dobre pytanie i prawdę mówiąc... Nie do końca wiem, co o tym myśleć.

Uważam, że między nimi nie było przyjaźni. Odnoszę wrażenie, że nie czuli do siebie zbyt wiele sympatii, chociaż gdyby spotkali się w innych okolicznościach... Nie. W to też wątpię. Ich charaktery nie pozwoliłyby na jakieś głębszą znajomość między sobą.

Właśnie to jest piękne, gdy dwie osoby o tak różnych charakterach są przyjaciółmi. Bo przecież przyjaźń nie polega na tym by byc takim samym xD To przeciwieństwa się przyciagają.
Na moje by się zaprzyjaźnili, gdyby oczywiście były to inne okoliczności xD

D.Lilith - 2012-04-22 12:31:57

L powiedział chyba Raito, że nie chciałby żeby okazał się on Kirą, bo jak dotąd jest jedynym przyjacielem jakiego miał, prawda? Tak mi się jakoś wydaje. Więc Lawliet traktował Lighta jakoś bardzo mu bliskiego. Jeśli natomiast chodzi o Raito...  Brrrr... Chyba śmierć L była najlepszym dowodem na to jakie miejsce zajmował on w życiu Lighta? Nic nie znaczył. A najgorsze jest to, że dla niego NIKT nie znaczył cokolwiek. Na całym świecie nie było dla niego osoby którą dążyłby jakimkolwiek ciepłym uczuciem.

Mikkan - 2012-04-22 13:50:03

W sumie Lilith ma rację, choć tak po prawdzie nie przekonał mnie tym tekstem ^ ^" Wciąż żyję złudzeniem, że to była jakaś kolejna psychologiczna zagrywka, mają na celu może w jakimś minimalnym stopniu wprawienie Raita w poczucie winy, albo coś innego. No nie wiem. Może L. rzeczywiście uważał, że ma jedynego przyjaciela, ale ja tego nie czułam. Nie mogę znaleźć powodów, dla których mógłby go uważać za kogoś więcej niż kolesia, z którym pracował i w dodatku uważał za Kire. Może L. czuł się przez niego rozumiany? Bleee, nie wiem, co miano na myśli robiąc to wszystko.

A tak swoją drogą... Raito przypadkiem nie traktował w dość pozytywny sposób swojej siostry? Kurde. Oglądałam Death Note dwa razy, a i tak zacierają mi się fakty. Jak została porwana to chyba rozważał to, żeby ją zabić, ale nie mógł, bo zrzuciłby na siebie więcej podejrzeń. Chyba racja, bezwzględny był z niego drań. Mnie smucił odcinek, kiedy umierał ojciec Raita wierząc, że jego syn nie jest Kirą TT^TT Ale miał zamydlone oczy... Chociaż przynajmniej był szczęśliwy.

D.Lilith - 2012-04-22 14:13:11

Dla mnie L był zbyt mientki. Wiesz, to było tak, ze od maleńkości wychowywano go na geniusza i po prostu był pioruńsko samotny. Był szczęśliwy mogąc pracować z Raito, tym bardziej, że nie był to zwykły szary chłopaczek, tylko naprawdę inteligentny gostek. No i była jeszcze Misa, którą L też ewidentnie lubił... Przynajmniej moim zdaniem. Ale takie postrzegane to chyba indywidualna sprawa.

Moim zdaniem na przykład zakończenie DN było perfekcyjne. Znaczy się są tacy którzy nie mogą go znieść, bo Raito skończył tak a nie inaczej. Ale o to tu właśnie chodzi. Dla mnie autorzy mangi pokazali wyjątkowo tragiczną postać dążącą ruchem jednostajnie przyspieszonym do upadku. Od początku było dla mnie jasne jak ta cała sprawa się zakończy. Bohater w pewnym momencie zatraca samego siebie, zaczyna wierzyć we własne kłamstwa, ogarnia go szaleństwo... To jak żałośnie umarł Light tylko dowodzi teorii, że własnie takiego godnego pożałowania faceta chciano nam pokazać. Kiedy tylko ktoś odkrył prawdę, okazało się że Light wcale nie miał dumy, honoru, motał się jak zwierze w klace, z całych sił próbował uniknąć złapania. Szczerze? Zrobiło mi się go szkoda. A moment w którym jego nazwisko zostaje wpisane do notesu przez Ryuka to już w ogóle gwóźdź do trumny. Jakby chciano nam powiedzieć za pomocą tego gestu: "Napuszyłeś się jak paw i myślałeś że jesteś niezniszczalny... Mały głupi człowieczek. Zobacz jak mało znaczysz! Zobacz jak niewiele możesz."

No, ale to kwestia interpretacji :) Jestem dobra w czytaniu pomiędzy wersami, ale nie wszechwiedząca. Pewności nie mam co też chciano nam ta mangą przekazać :)

Mikkan - 2012-04-23 16:49:37

Wiecie... akurat to, jak L. polubił Mise najbardziej nie spodobało mi się w tym anime. Już wolałabym, gdyby potajemnie kochał się w Raito =,=

A teraz pytanie z innej beczki. Nigdy nie czytałam mangi Death Note. Warto? Jest lepsza niż anime? Widziałam na manganime.pl wszystkie tomy (12) po 214 zł i kusi ^ ^"

D.Lilith - 2012-04-24 09:29:43

Wiesz, L lubił Mise na zupełnie innym poziomie xD Myślę, że była dla niego jak takie pocieszne zwierzątko :) Dokładnie tak ją zresztą traktował. Nie zniosłabym gdyby polubił ja na takim samym poziomie jak Raito xD A co do sekretnej miłości tychże dwóch panów... Raito nie interesowali ani chłopcy, ani dziewczyny, ale co do L nie mamy żadnych przesłanek świadczących że kiedykolwiek się z kimś spotykał. równie dobrze mógł nie darzyć Raito zwykła sympatią, ale właśnie głębszym uczuciem ;)

Co do mangi... nie czytałam, ale na bank przeczytam. Tylko na razie ma jeszcze wiele serii które chce przeczytać wcześniej (w sensie kupić wcześniej), a do DN aż ta mnie nie ciągnie, bo w końcu widziałam anime... Myślę, ze nawet jeśli średnio Ci się spodoba, to możesz serię sprzedać na allegro z niewielką stratą. Death Note jest bardzo popularny :)

Nami - 2012-04-24 10:06:26

czemu w każdym anime widzicie yaoi! Jak tak można, jakieś podstępne związki, potajemna miłość. Aż mnie ciary przechodzą. Mimo, że nie mam nic do homoseksualistów, bo mam znajomych takich, to jednak po to są gatunki yaoi, by nie było ich w "normalnych" anime. 
I Lil ma rację, Misa była takim pociesznym zwierzątkiem, a po drugie L znał ją chyba z telewizji czy gdzieś xD No wiecie, sławna osoba na wyciągnięcie ręki xD

No ja zaczęłam od mangi i nie była kiepska, dla mnie równy poziom z anime, ponieważ uwielbiam oba, to ciężko mi wybrać jedno, ale chyba nie rozczarujecie się jak przeczytacie :P

D.Lilith - 2012-04-24 10:49:01

Jeśli chodzi o podteksty yaoi to zazwyczaj autorzy sami tworzą coś tak, żeby wielbicielki tego gatunku mogły się tym podniecać :) Zazwyczaj są to takie delikatne aluzje które po prostu dziesięć razy mocniej rzucają się w oczy yaoistkom xD
Ja bynajmniej nie twierdze, ze tych dwóch łączyło cokolwiek. Ale jak się głębiej zastanowisz... To nigdzie nie ma dowodu że tak nie było. Trudno odgadnąć, czy stało się tam przez niedopatrzenie, czy to był celowy zabieg, żeby dać yaoistkom rozrywkę... Ale  dało wielbicielkom tegoż paringu ogromne pole do popisu.

Nami - 2012-04-24 16:28:02

Ale też nie było dowodu, że tak było, wcześniej była mowa, że się nie lubili, to szacunek, Raito się bawił Lawlietem, i jak tu znaleźć jakiś podtekst? Na serio ja tam nic takiego nie wiedzę, i masz rację Lilith, że prawdopodobnie wymyśla się takiego coś by się podniecać czymś xD

Observer - 2012-06-05 20:01:41

Odgrzewam kotleta! Może jeszcze nie nie spleśniał ; )

Poruszę temat którego zaczątki pojawiły się w rozmowie o najciekawszym czarnym charakterze. Mianowicie: jak myślicie, czy sam podstawowy motyw działania Raito, już bez oglądania się na metody i rezultaty, był pozytywny? W sumie tym czego chciał był świat bez przestępstw, w którym każdy mógł się czuć bezpiecznie. Od początku planował też zostanie śledczym i to raczej nie dlatego że mógłby wtedy bezkarnie strzelać do ludzi.
Może po prostu odbiło mu od nadmiaru władzy którą został obdarzony i dopiero to, plus może jeszcze całkowite zwycięstwo nad L'em, spowodowało że zaczął postrzegać siebie jako kogoś stojącego moralnie wyżej od reszty?

A odnośnie jeszcze tych podtekstów o których mówiłyście te półtora miesiąca temu, to sprowadzi się w końcu do tego że faceci zaczną się witać waląc po mordach, bo każde normalne podanie ręki przywabi w pobliże śliniącą się yaoistkę węszącą w tym geście oznakę gejowskiego związku. >P
Gays! Gays are everywhere!

Nami - 2012-06-05 20:20:48

Observer napisał:

Mianowicie: jak myślicie, czy sam podstawowy motyw działania Raito, już bez oglądania się na metody i rezultaty, był pozytywny?

No tu masz rację, może i chciał dobrze, motywy może też nie były złe, ale w trakcie swoich działań zatracił siebie. Chłopak po pierwsze oszalał i przestał się kierować czymkolwiek, po drugie jego ego było przerażająco wielkie. Nie wyobrażam sobie by człowiek o zdrowych zmysłach nazywał siebie Bogiem.
Zawsze początki są fajne "O mogę zmienić świat, będe bohaterem", a po chwili "Będę jedyny, uwielbiany, najpotęzniejszy, Pan życia i śmierci".
Raito to naprawdę bardzo ciekawa postać, ale niestety na moje negatywna. Rzadko się ogląda anime z perspektywy czarnego bohatera.

Observer napisał:

A odnośnie jeszcze tych podtekstów o których mówiłyście te półtora miesiąca temu, to sprowadzi się w końcu do tego że faceci zaczną się witać waląc po mordach, bo każde normalne podanie ręki przywabi w pobliże śliniącą się yaoistkę węszącą w tym geście oznakę gejowskiego związku. >P Gays! Gays are everywhere!

No wybacz, ja mówiłam, że yaoistki widza wszędzie homo, nawet jak ich tam nie ma. I własnie takie rzeczy dzieją się w DN, fajni bohaterowie, jakaś dziwna więź między nimi i jakaś dziewczyną by się podniecic mówi, ze się kochają? No sorry to jakiś kabaret na moje. Ale cóż, zdarzają się i takie osoby bez obrazy ^^

D.Lilith - 2012-06-06 10:29:23

Ja nie wyczekuję homoseksualistów wszędzie.... Ja ich widzę tylko w mangach oO
Chociaż nie, źle. Nie widzę homoseksualizmu. Widzę możliwość wystąpienia takowego i przerobienia fabuły na yaojca :D
To jest tak... Jest sobie anime, taki na przykład DN. Nic nie wskazuje że dwóch bohaterów płci męskiej cokolwiek może połączyć. Jest tyko jeden wyjątkowo durny moment z wycieraniem nóg, którego nie cierpię i udaję, że go nie ma.
W mandze i anime Death Note nie ma yaoi! Nie ma i basta! Nie ma na to czasu. Ale bohaterowie wyjęci z mangi... Zostali stworzeni do pisania o nich doujinów. Są bohaterowie których nie da się przerobić na gejów, a są tacy których się da. A L i Raito są wręcz idealni do przerobienia! I mówię to ja: wielbicielka yaoi.

A wracając do wątku podjętego przez Observera...
Pierwsze zetknięcie z DN wywołało w Raito raczej negatywne uczucia, prawda? Mi to się bardzo w oczy rzuciło. Wystraszył się i dopiero po przemyśleniu wszystkich plusów i minusów zdecydował się używać swoich możliwości "w służbie dobra". to by wskazywało na to, że Light w rzeczywistości był porządnym chłopcem. Ale wiecie... mawia się, że droga do piekła jest wybrukowana dobrymi chęciami.

Trzeba wziąć pd uwagę to jak szybko Raito dał zawładnąć sobą Kirze. Zamiast wyrzutów sumienia odczuwał satysfakcję chyba już przy drugim morderstwie. Czy ktoś taki mógł być z założenia "pozytywnym bohaterem"?
Jak dla mnie to znalezieni DN było dla Raito czymś w rodzaju katalizatora które tylko przyspieszyło przemianę. Light kojarzy mi się z tymi wszystkimi moherowymi babciami, które przez cały dzień się modlą, nienawidząc żydów i prosząc żeby piorun strzelił w tą sąsiadkę, co to z grządki truskawki podbiera. Był zbyt idealny od samego początku i kiedyś to "coś" musiało w nim pęknąć. Jeśli nie w liceum to może na studiach gdy obmyśliłby plan morderstwa na "niewartościowym" dla niego koledze, albo w trakcie późniejszego życia. Może zostałby śledczym, który zamiast łapać przestępców przyjmowałby łapówki. Może sprzedawałby narkotyki, może katował swoją żonę. Trudno powiedzieć co, ale na pewno nie byłby przykładnym obywatelem. Nie ktoś komu tak łatwo przychodzi zabijanie. Za pomocą Ryuka szybciej tylko spadła zasłona "dobroci" :)

A czy cel jaki miał Raito był dobry... No cóż, może tak, ale nie w jego wykonaniu. Do "zostania bogiem" potrzebny byłby ktoś niewinny, kto każda spowodowana śmierć pamiętałby do końca życia, a jednocześnie o naprawdę silnej psychice, żeby od wyrzutów sumienia nie zwariować. W tym anime nie było chyba ani jednej takiej osoby. No, L by się nadawał, ale tylko połowicznie. Też nie był krystalicznie dobry, więc nie wiadomo czy gdyby zaczął, to potrafiłby się powstrzymać.

www.grynafacebooku.pun.pl www.desert-operations.pun.pl www.minecraft-sdc.pun.pl www.milicja.pun.pl www.ksiestwopolan.pun.pl